dlaczego herbert nie dostał nobla

Patrzę jaką Leon miał konkurencję pod koniec życia, a zmarł w roku 1957, i rzeczywiście nie było łatwo. W 1952 Nobla dostał Mauriac, pisarz katolicki, rozprawiający o etyce. To jest ciekawe, bo katoliccy pisarze po II wojnie światowej nie mogli za bardzo liczyć na względy tej całej komisji. No, ale Mauriac akurat nagrodę dostał. Lista wybitnych pisarzy i poetów, którzy nie dostali Literackiej Nagrody Nobla, jest długa i imponująca. Figurują na niej między innymi Lew Tołstoj, Franz Kafka, Antoni Czechow, Virginia Niemcy Weigla potrzebowali, a raczej jego szczepionki, ale reichslisty w 1941 r. nie podpisał (podobnie jak po II wojnie nie wstąpił do PZPR). Hitlerowcy brali szczepionkę, ale do rządu szwedzkiego ani do Komitetu Noblowskiego się za nim nie wstawili, choć Szwecja w czasie II wojny robiła z Niemcami znakomite interesy. Wisława Szymborska, Zbigniew Herbert, Julian Przyboś i Jacques Borel. Czytelnik, który po raz pierwszy weźmie tę książkę do ręki, jeszcze tego nie wie. Ale, mówiąc kolokwialnie, albo i Frąckowiakiem, książka jest sexy. Wystarczy ją tylko otworzyć – na którejkolwiek stronie. Wisława Szymborska, Zbigniew Herbert Wyróżnienie w dziedzinie medycyny otrzymali Katalin Karikó i Drew Weissman. Laureaci zostali nagrodzeni za odkrycia dotyczące modyfikacji zasad nukleozydowych, które umożliwiły opracowanie skutecznych szczepionek mRNA przeciwko COVID-19. Nagrodę Nobla 2023 w dziedzinie fizyka otrzymali: Pierre Agostini, Ferenc Karusz i Anne L'Huillier. nonton drama turki siyah beyaz ask subtitle indonesia episode 3. Takiego rozwiązania, które by wynikało z kontynuacji procesów i programów politycznych, które już są, nie widzę. Podobnie jak dziwaczny ustrój „za komuny” był nie do naprawienia siłami, które wówczas były legalne i systemowe. Sytuacja, w której około 50% obywateli uważa za zagrożenie rządy partii, na którą głosuje drugie 50%, jest chora. Przesłanką rozwiązania jest geografia. Zwolennicy paternalizmu partyjno-państwowo-nacjonalistyczno-kościelnego przeważają w części południowej i wschodniej, w dawnej Galicji i Kongresówce, prócz dwóch dużych kół wokół Warszawy i Łodzi, także prócz prawosławnego okręgu za Białymstokiem i dwóch (chyba) gmin w Bieszczadach. Przeciwnicy tego politycznego mentalu przeważają w dawnych prowincjach pruskich, co dotyczy zarówno tych z ludnością „starą” – Poznańskie, wsch. Pomorze, jak i tych nowo zasiedlonych po II wojnie. (Wciąż nie wiem, co takiego zrobili Prusacy tamtejszym Polakom, że uczynili ich demokratami? Wciąż nie wiem, dlaczego potomkowie powojennych przesiedleńców są liberalnie nowocześni?) Wszystkich Polaków nikt nie nawróci na polit-religię pisowską ani na przeciwną polit-religię antypisowską. Skoro nie, to można spróbować rozwiązania takiego jak w Niemczech w r. 1648 był pokój westfalski: sporną kwestię przesuwamy w dół. Skoro wtedy nie dało się wszystkich Niemców nawrócić ani na rzymski katolicyzm, ani na wyznanie reformowane (a wyniszczająca – trzydziestoletnia! – wojna była dostatecznym dowodem, że nie), to należało uznać, że jedne kraje są A (papieskie), a drugie B (reformowane), i dać im prawo do własnej religii. W Polsce rozwiązaniem w tym duchu byłaby głęboka decentralizacja albo autonomia regionów. Obywatelom w poszczególnych regionach należałoby dać prawo do „życia swoim prawem”, takim, jakie u siebie przegłosują. To by znaczyło, że kwestie takie, jak stosunki kościół-państwo, ważność konkordatu lub nie, religia w szkołach bądź prywatnie, programy szkolne i takież obowiązki, warunki aborcji, uprawnienia osób nie-hetero, uprawnienia myśliwych, chów na futra, ochrona przyrody przez parki, rezerwaty, gatunki chronione i inne sposoby, używanie takich lub innych trucizn w rolnictwie, budowanie i utrzymywanie takich lub innych elektrowni, scentralizowane bądź rozproszone gospodarowanie w lasach należących do skarbu państwa, zasiłki socjalne, w końcu: pobór podatków, bo to wszystko kosztuje – zostałoby scedowane regionom. Które przez to stałyby się bardziej podobne do amerykańskich states lub niemieckich Länder. Niemożliwość nawrócenia wszystkich Polaków na jedną polit-wiarę wskazuje, że Polska jest po prostu za duża i za bardzo zróżnicowanych ma mieszkańców, żeby nią rządzić w sposób unitarny. (Oczywiście, są dużo większe państwa rządzone unitarnie, np. Chiny, ale one są tyraniami.) Niepowodzenie PiS w zamiarze ujednolicenia (Gleichschaltung) Polski pokazuje, że w polskim kontekście unitarność niebezpiecznie pociąga rządy autorytarne. Kolej warszawsko-wiedeńska: wstęp na końcuPochodzę z Łowicza, który w 1845 roku został podpięty do Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Mieszkam w Milanówku, który powstał, ponieważ Kolej Warszawsko-Wiedeńska przecięła tutejszy wyłączone od 1 sierpnia 2020. James Joyce. Źródło: Wikipedia Commons Tołstoj, Tolkien, Joyce, Roth, Gombrowicz, Herbert, Różewicz to tylko niektórzy wybitni pisarze, których ominęła literacka Nagroda Nobla, zaś wiele wyborów członków Szwedzkiej Akademii po latach oceniane jest jako pomyłki. W czwartek poznamy nazwisko tegorocznego laureata 1897 r. członkowie Szwedzkiej Akademii dowiedzieli się z testamentu Alfreda Nobla - wynalazcy dynamitu - że mają stać się jury międzynarodowej nagrody, przyznawanej co roku jakiemuś pisarzowi za "najwybitniejsze dzieło o tendencjach idealistycznych". Członkowie Akademii, której zadaniem była troska o czystość języka szwedzkiego i popularyzowanie szwedzkiej literatury, nie czuli się powołani do oceniania literatury światowej. Pięć lat później - w 1901 roku - uznali jednak, że francuski poeta Rene Sully Prudhomme spełnia podane w testamencie Nobla kryteria i przyznali mu nagrodę. Już ta pierwsza w historii literackiego Nobla decyzja akademików wywołała kontrowersje. Lew Tołstoj był zgłoszony do nagrody i uchodził za najpoważniejszego kandydata. Gdy nagrodzono Prudhomme'a 42 najwybitniejszych szwedzkich artystów i pisarzy (z Augustem Strindbergiem, który także Nobla nigdy nie dostał) napisało do Tołstoja list z przeprosinami za decyzję Akademii. Pisarze podkreślali, że nie identyfikują się z ocenami Akademików. W odpowiedzi Tołstoj napisał: "Ucieszyła mnie wiadomość, że nie zostałem wyróżniony Nagrodą Nobla. Sprawiłaby mi ona wielki problem, ponieważ nie wiedziałbym, co zrobić z wygraną. Jestem pewien, że te pieniądze mogą przynieść tylko zło". Wielu klasyków literatury XX wieku obeszło się bez Nagrody Nobla. James Joyce nigdy nie został nawet zgłoszony do nagrody, Graham Greene natomiast nominowany był aż 12 razy pomiędzy 1950 a 1966 rokiem, ale nagrody nie dostał. W roku 1961 został zgłoszony do Literackiej Nagrody Nobla Tolkien. Jego kandydatura została odrzucona z powodu „drugorzędnego statusu prozy" – jak napisano w ujawnionych po pół wieku dokumentach Szwedzkiej Akademii. W ocenie noblowskiego jury "Władca Pierścieni" "w żadnej mierze nie dorasta do rangi literatury najwyżej próby". Nobla w 1961 roku otrzymał jugosłowiański powieściopisarz Ivo Andric. Szanse na otrzymanie Nagrody Nobla w 1969 roku miał Witold Gombrowicz - wynika z ujawnionych w styczniu 2020 roku, po 50 latach, archiwów Akademii Szwedzkiej. W tym samym roku jednak polski dramaturg zmarł, a literackiego Nobla otrzymał Irlandczyk Samuel Beckett. Kandydaturę Witolda Gombrowicza w 1969 roku zgłosił wykładowca Uniwersytetu Yale Jan Kott. O tym, że Gombrowicz był traktowany jako jeden z faworytów, świadczy opracowanie eksperckie zlecone przez Akademię Szwedzką teatrologowi Perowi Erikowi Wahlundowi na temat twórczości "czterech wielkich dramaturgów". Do tego grona oprócz Polaka zaliczono także Samuela Becketta, Eugene'a Ionesco oraz Jeana Geneta. Nobla dostał Beckett, choć przewodniczący Komitetu Noblowskiego Anders Oesterling zgłosił zastrzeżenia, opisując twórczość irlandzkiego dramaturga jako "negatywną i mającą depresyjny charakter". W 1974 roku wśród kandydatów do literackiego Nobla byli Graham Greene, Vladimir Nabokov i Saul Bellow, Akademia zdecydowała się jednak nagrodzić szwedzkich pisarzy Eyvinda Johnsona i Harry’ego Martinsona. Skandal wybuchł wcale nie dlatego, że żaden z laureatów nie był szerzej znany ani ceniony poza granicami Szwecji, chodziło o to, że obaj nobliści byli czynnymi członkami Szwedzkiej Akademii i brali udział w głosowaniu. Bellow dostał Nobla w 1976 roku, ani Greene ani Nabokow nie dostąpili tego wyróżnienia. Szwedzka Akademia w przeszłości wielokrotnie oskarżana była o eurocentryzm. Na liście pominiętych są Thomas Pynchon, Cormac McCarthy, Jorge Luis Borges, Julio Cortazar. Najczęściej jednak wskazywanym amerykańskim pisarzem, który na Nobla zasługiwał, ale go nie otrzymał jest zmarły w 2018 roku Philp Roth. Nobla nie dostał z rozmaitych powodów - politycznych, obyczajowych. Można spekulować, dlaczego; sam Roth kilka razy wypowiadał się na ten temat. "Czy gdybym zatytułował swoją powieść +Orgazm w czasach pazernego kapitalizmu+ zamiast +Kompleks Portnoya+ zdobyłaby ona uznanie Akademii Szwedzkiej…" – zastanawiał się sam pisarz w wywiadzie dla "Svenska Dagbladet" z właściwą sobie ironią i poczuciem humoru. Miał rację - zaszkodziła mu prawdopodobnie poprawność polityczna członków Szwedzkiej Akademii. Madelaine Levy, krytyk literacka "Svenska Dagbladet" powiedziała AFP, że Akademicy postrzegali Rotha jako pisarza reprezentującego w literaturze "męską perspektywę". Szwedzki wydawca Rotha, Jonas Axelsson, także uważa, że w powieściach Rotha kobiety przedstawiane są w sposób "zbyt uprzedmiotowiony" jak na gusta Szwedzkiej Akademii. O Noblu dla Tadeusza Różewicza mówiło się od drugiej połowy lat sześćdziesiątych do pierwszej lat siedemdziesiątych. O tym, że zgłoszono Różewicza do nagrody Nobla (bez podania, kto to uczynił), pisał w kwietniu 1968 roku do poety Stanisław Skoneczny. W maju 1969 roku poeta pisał do Kornela Filipowicza: "Drogi Kornelu, w drodze do Finlandii zatrzymałem się kilka dni w Szokholmie na zaproszenie Instytutu Szwedzkiego. (…) jutro idę złożyć wizytę Sekretarzowi (Instytutu) Nagrody Nobla w Akademii Szwedzkiej… może zresztą ta instytucja nie tak się nazywa. (Ale niech »koledzy po piórze« śpią spokojnie–idę tam tylko tak sobie–w celach towarzyskich.)". W 1976 roku w Królewskim Teatrze Dramatycznym w Sztokholmie wystawiono "Białe małżeństwo" Różewicza. Na premierę przyjechał autor oraz Artur Lundkvist, członek Szwedzkiej Akademii, któremu sztuka zdawała się być nazbyt erotyczna, a Różewicz nie starał się objaśnić swoich racji. Tadeusz Dąbrowski pisał: "Nie jestem nawet pewien, czy Różewicz do końca spełnia noblowskie kryteria. Jego projekt poetycki zakłada ciągłą ucieczkę od uświęconych przez tradycję form uprawiania literatury, jest jednym wielkim antynurtem. Poezja zwrócona przeciwko sobie może być dla szwedzkich akademików propozycją zbyt radykalną. Z drugiej strony, cele etyczne, jakie Różewiczowski wiersz przed sobą stawia, okazują się tak konserwatywne, że aż niegodne człowieka ponowoczesności–mistrza transgresji, żonglującego tożsamościami. Nie przyda się on także jako działacz, jego wiersze i dramaty stronią od polityki, od kolektywnie pojętej ideowości". "Obiektywnie rzecz biorąc, na Nobla zasługiwał Herbert, ale chyba nie był brany pod uwagę z powodu swoich pobytów w klinikach psychiatrycznych, czego Szwedzi bardzo się boją" – napisał w liście do Giedroycia Miłosz po Noblu dla Szymborskiej w 2006 roku. Herbert był poważnym kandydatem już pod koniec lat 60., głównie zresztą dzięki popularności, jaką cieszyły się przekłady jego utworów w Niemczech. Jego nazwisko wraca w drugiej połowie lat 70. Andrzej Franaszek, biograf poety uważa, że jedną z przyczyn mógł być konflikt, w jaki poeta wszedł ze swoimi wydawcami i tłumaczami z całego świata. Herbert czuł się niedoceniany, niedopłacany i nie zawsze słusznie rzucał oskarżenia. Nawet Jerzy Giedroyc zrezygnował z lobbowania na jego rzecz, uznając, że nie sposób z takim autorem współpracować. Reporterka Joanna Siedlecka dotarła do dokumentów SB z lat 60 i 70 z których wynika, że PRL-owskie służby starały się zdyskredytować poetę w oczach Akademii Szwedzkiej. Nawet jeżeli trudno uwierzyć w realny wpływ tych działań na decyzję akademików, na pewno współtworzyły one atmosferę niechęci wobec autora "Pana Cogito". Schorowany Herbert zdobył się w 2006 roku na telegram gratulacyjny do świeżej noblistki – Wisławy Szymborskiej. "Gdyby to ode mnie zależało, to Ty byś się teraz męczył nad wykładem noblowskim" – odpisała poetka. W roku 1986, na 200-lecie Akademii Szwedzkiej ukazała się książka Kjella Espmarka, członka jury, literaturoznawcy, poety, prozaika i eseisty. Jego zdaniem najmniej trafne decyzje podejmowano na początku przyznawania nagrody, kiedy żyli jeszcze Zola, Ibsen, Strindberg, Czechow, a nagroda trafiała do takich pisarzy, jak Jose Echegeray, Theodor Mommsen, Rudolf Euckegen czy Henryk Sienkiewicz, którzy, choć znaczący, nie dorównywali pominiętym gigantom literatury. Nieobecność na liście noblistów Kafki, Lorki, Musila czy Prousta tłumaczy Espmark tym, że sławę zdobyli oni dopiero po śmierci. Natomiast nad kandydaturami Conrada, Joyce'a i Wirginii Woolf nie dyskutowano, bo... nikt ich nie zgłosił. (PAP) autor: Agata Szwedowicz aszw/ Taraka: nowe | Sny | Blogi | Seriale | Kategorie | Autorzy | Autorzy wg czytania | Tematy/tagi | Autorzy snów | Autorzy snów wg czytania | Tematy/tagi snów 2020-07-06 Wojciech Jóźwiak Czy jest rozwiązanie?Kontynuacja: Czym się różnimy? Mentalne tło wyborów prezydenta w 2020 rozwiązania, które by wynikało z kontynuacji procesów i programów politycznych, które już są, nie widzę. Podobnie jak dziwaczny ustrój „za komuny” był nie do naprawienia siłami, które wówczas były legalne i systemowe. Sytuacja, w której około 50% obywateli uważa za zagrożenie rządy partii, na którą głosuje drugie 50%, jest chora. Przesłanką rozwiązania jest geografia. Zwolennicy paternalizmu partyjno-państwowo-nacjonalistyczno-kościelnego przeważają w części południowej i wschodniej, w dawnej Galicji i Kongresówce, prócz dwóch dużych kół wokół Warszawy i Łodzi, także prócz prawosławnego okręgu za Białymstokiem i dwóch (chyba) gmin w Bieszczadach. Przeciwnicy tego politycznego mentalu przeważają w dawnych prowincjach pruskich, co dotyczy zarówno tych z ludnością „starą” – Poznańskie, wsch. Pomorze, jak i tych nowo zasiedlonych po II wojnie. (Wciąż nie wiem, co takiego zrobili Prusacy tamtejszym Polakom, że uczynili ich demokratami? Wciąż nie wiem, dlaczego potomkowie powojennych przesiedleńców są liberalnie nowocześni?) Wszystkich Polaków nikt nie nawróci na polit-religię pisowską ani na przeciwną polit-religię antypisowską. Skoro nie, to można spróbować rozwiązania takiego jak w Niemczech w r. 1648 był pokój westfalski: sporną kwestię przesuwamy w dół. Skoro wtedy nie dało się wszystkich Niemców nawrócić ani na rzymski katolicyzm, ani na wyznanie reformowane (a wyniszczająca – trzydziestoletnia! – wojna była dostatecznym dowodem, że nie), to należało uznać, że jedne kraje są A (papieskie), a drugie B (reformowane), i dać im prawo do własnej religii. W Polsce rozwiązaniem w tym duchu byłaby głęboka decentralizacja albo autonomia regionów. Obywatelom w poszczególnych regionach należałoby dać prawo do „życia swoim prawem”, takim, jakie u siebie przegłosują. To by znaczyło, że kwestie takie, jak stosunki kościół-państwo, ważność konkordatu lub nie, religia w szkołach bądź prywatnie, programy szkolne i takież obowiązki, warunki aborcji, uprawnienia osób nie-hetero, uprawnienia myśliwych, chów na futra, ochrona przyrody przez parki, rezerwaty, gatunki chronione i inne sposoby, używanie takich lub innych trucizn w rolnictwie, budowanie i utrzymywanie takich lub innych elektrowni, scentralizowane bądź rozproszone gospodarowanie w lasach należących do skarbu państwa, zasiłki socjalne, w końcu: pobór podatków, bo to wszystko kosztuje – zostałoby scedowane regionom. Które przez to stałyby się bardziej podobne do amerykańskich states lub niemieckich Länder. Niemożliwość nawrócenia wszystkich Polaków na jedną polit-wiarę wskazuje, że Polska jest po prostu za duża i za bardzo zróżnicowanych ma mieszkańców, żeby nią rządzić w sposób unitarny. (Oczywiście, są dużo większe państwa rządzone unitarnie, np. Chiny, ale one są tyraniami.) Niepowodzenie PiS w zamiarze ujednolicenia (Gleichschaltung) Polski pokazuje, że w polskim kontekście unitarność niebezpiecznie pociąga rządy autorytarne. Taraka: nowe | Sny | Blogi | Seriale | Kategorie | Autorzy | Autorzy wg czytania | Tematy/tagi | Autorzy snów | Autorzy snów wg czytania | Tematy/tagi snów To największy w 232-letniej historii kryzys wizerunkowy Akademii Szwedzkiej, prestiżowej instytucji, która przyznaje Literacką Nagrodę Nobla. Jej szefowa podała się do dymisji, oprócz niej odeszło czterech innych członków. Ma to związek ze skandalem seksualnym i serią przecieków dotyczących laureatów literackiego Nobla, w tym Wisławy który wstrząsnął Akademią Szwedzką oraz całą Fundacja Nobla, wybuchł już w listopadzie 2017 roku, a dziś obserwujemy jego kulminację. 18 kobiet oskarżyło wówczas Jean-Claude’a Arnaulta, męża członkini akademii Katariny Frostenson, o molestowanie seksualne. Arnault to znana i wpływowa postać w szwedzkim środowisku intelektualnym - prowadzi w Sztokholmie klub kulturalny i jest mężem wieloletniej członkini Akademii Szwedzkiej, Katariny Frostenson. Instytucja współfinansowała również jego wybuchu skandalu stała sekretarz Sara Danius wyraziła obawy, że gremium mogło złamać swoje zasady w kwestii konfliktu interesów. Mimo że Arnaultowi nie postawiono kryminalnych zarzutów dotyczących nadużyć seksualnych, Akademia Szwedzka wszczęła własne śledztwo, sprawę zaczęła również badać szwedzka prokuratura. Instytucja, która co roku przyznaje Literacką Nagrodę Nobla, zerwała z Arnalutem wszelkie o Noblach dla Szymborskiej, Dylana i innychNie był to jednak koniec kontrowersji z udziałem Szweda. Jak podaje „The Times”, dochodzenie wykazało, że Jean-Claude Arnault był źródłem przecieków o laureatach Nagrody Nobla. Miał on przedwcześnie mówić o tych najważniejszych w świecie literatury wyróżnieniach w 1996 r., kiedy Nobel trafił w ręce polskiej poetki Wisławy Szymborskiej. Mąż członkini Akademii Szwedzkiej Katariny Frostenson przyczynił się również do przecieku na temat nagrody dla Elfriede Jelinek (2004 r.), Harolda Pintera (2005), Jeana-Marie Gustave’a Le Clézio (2008), Patricka Modiano (2014), Swietłany Aleksijewicz (2015) oraz Boba Dylana (2016).Sam Arnault twierdzi jednak, że jest niewinny. - Jean-Claude Arnault odrzuca wszystkie zarzuty dotyczącej kryminalnej działalności i wszystkie inne, które zostały mu postawione - powiedział agencji Reuters prawnik Szweda Bjorn Hurtig. Szwedzka prokuratura wciąż kontynuuje śledztwo. W marcu poinformowała jednak, że niektóre wątki zostały już umorzone. Powodem był brak ostatecznych dowodów lub afera mocno podzieliła członków Akademii Szwedzkiej. W ubiegłym tygodnia swoją rezygnację złożyło trzech z nich: Klasa Ostergren, Kjell Espmark i Petera Englun. Swoją decyzję podjęli w ramach protestu. Podczas głosowania gremium nie zgodziło się bowiem na usunięcie ze składu Katariny Frostenson. Odbudowa prestiżu potrwa wiele latPo burzliwym tygodniu swoją rezygnację ogłosiła szefowa Akademii Sara Danius. - To, że powinnam zrezygnować z roli stałego sekretarza było życzeniem Akademii. Podjęłam więc decyzję ze skutkiem natychmiastowym. Rezygnuję również ze członkostwa - powiedziała Danius w czwartek wieczorem dziennikarzom, po trzygodzinnym spotkaniu z pozostałymi członkami. Nie wyjawiła jednak czy zadecydowali oni o jej odejściu w wyniku głosowania. Była już szefowa Akademii Szwedzkiej dodała jednak, że skandal „znacząco już wpłynął na Nagrodę Nobla, co jest dość dużym problemem”. Bezpośrednio po niej odeszła sama Frostenson. Jak zaznaczyła, „ma nadzieję, że Akademia Szwedzka przetrwa”.Rezygnacja Danius oraz aż czterech członków to poważny cios dla Akademii Szwedzkiej. Odejście z gremium, w którym członkostwo jest dożywotnie, zdarza się bowiem wyjątkowo rzadko. W przypadku rezygnacji lub śmierci członka 18-osobowego komitetu nie wybiera się również jego następcy. Oznacza to, że obecnie Akademia Szwedzka liczy tylko 11 członków (już wcześniej dwóch członków nie brało bowiem udziału w jej pracach). Z kolei do podejmowania decyzji potrzebnych jest 12 w Akademii Szwedzkiej martwi się już nie tylko Fundacja Nobla, która finansuje prestiżowe nagrody, ale również król Szwecji Karol XVI Gustaw. W środę, czyli jeszcze przed rezygnacją Sary Danius, zarząd fundacji wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że sytuacja w Akademii Szwedzkiej szkodzi wizerunkowi całej Nagrody Nobla. - Zaufanie do Akademii Szwedzkiej zostało znacząco zniszczone - dodała Fundacja Nobla i zażądała, aby instytucja podjęła konkretne kroki, które będą miały na celu odbudowanie zaufania. Afera wstrząsnęła samymi członkami Akademii. Wydali oni oświadczenie, w którym przyznają, że odbudowa prestiżu instytucji zajmie całe lata. W 1897 r. członkowie Szwedzkiej Akademii dowiedzieli się z testamentu Alfreda Nobla - wynalazcy dynamitu - że mają stać się jury międzynarodowej nagrody, przyznawanej co roku jakiemuś pisarzowi za "najwybitniejsze dzieło o tendencjach idealistycznych". Członkowie Akademii, której zadaniem była troska o czystość języka szwedzkiego i popularyzowanie szwedzkiej literatury, nie czuli się powołani do oceniania literatury światowej. Pięć lat później - w 1901 roku - uznali jednak, że francuski poeta Rene Sully Prudhomme spełnia podane w testamencie Nobla kryteria i przyznali mu ta pierwsza w historii literackiego Nobla decyzja akademików wywołała kontrowersje. Lew Tołstoj był zgłoszony do nagrody i uchodził za najpoważniejszego kandydata. Gdy nagrodzono Prudhomme'a 42 najwybitniejszych szwedzkich artystów i pisarzy (z Augustem Strindbergiem, który także Nobla nigdy nie dostał) napisało do Tołstoja list z przeprosinami za decyzję Akademii. Pisarze podkreślali, że nie identyfikują się z ocenami grona Akademików. W odpowiedzi Tołstoj napisał: "Ucieszyła mnie wiadomość, że nie zostałem wyróżniony Nagrodą Nobla. Sprawiłaby mi ona wielki problem, ponieważ nie wiedziałbym, co zrobić z wygraną. Jestem pewien, że te pieniądze mogą przynieść tylko zło".Wielu klasyków literatury XX wieku obeszło się bez Nagrody Nobla. James Joyce nigdy nie został nawet zgłoszony do Nobla, Graham Greene natomiast nominowany był aż 12 razy pomiędzy 1950 a 1966 rokiem, ale nagrody nie dostał. W roku 1961 został zgłoszony do Literackiej Nagrody Nobla Tolkien. Jego kandydatura została odrzucona z powodu „drugorzędnego statusu prozy" – jak napisano w ujawnionych po pół wieku dokumentach Szwedzkiej Akademii. W ocenie noblowskiego jury "Władca Pierścieni" "w żadnej mierze nie dorasta do rangi literatury najwyżej próby". Nobla w 1961 roku otrzymał jugosłowiański powieściopisarz Ivo na otrzymanie Nagrody Nobla w 1969 roku miał Witold Gombrowicz - wynika z ujawnionych w styczniu 2020 roku, po 50 latach, archiwów Akademii Szwedzkiej. W tym samym roku jednak polski dramaturg zmarł, a literackiego Nobla otrzymał Irlandczyk Samuel Beckett. Kandydaturę Witolda Gombrowicza w 1969 roku zgłosił wykładowca Uniwersytetu Yale Jan Kott. O tym, że Gombrowicz był traktowany jako jeden z faworytów, świadczy opracowanie eksperckie zlecone przez Akademię Szwedzką teatrologowi Perowi Erikowi Wahlundowi na temat twórczości "czterech wielkich dramaturgów". Do tego grona oprócz Polaka zaliczono także Samuela Becketta, Eugene'a Ionesco oraz Jeana Geneta. Nobla dostał Beckett, choć przewodniczący Komitetu Noblowskiego Anders Oesterling zgłosił zastrzeżenia, opisując twórczość irlandzkiego dramaturga jako "negatywną i mającą depresyjny charakter".Witold Gombrowicz/ W 1974 roku wśród kandydatów do literackiego Nobla byli Graham Greene, Vladimir Nabokov i Saul Bellow, Akademia zdecydowała się jednak nagrodzić szwedzkich pisarzy Eyvinda Johnsona i Harry’ego Martinsona. Skandal wybuchł wcale nie dlatego, że żaden z laureatów nie był szerzej znany ani ceniony poza granicami Szwecji, chodziło o to, że obaj nobliści byli czynnymi członkami Szwedzkiej Akademii i brali udział w głosowaniu. Bellow dostał Nobla w 1976 roku, ani Greene ani Nabokow nie dostąpili tego Akademia w przeszłości wielokrotnie oskarżana była o eurocentryzm. Na liście pominiętych są Thomas Pynchon, Cormac McCarthy, Jorge Luis Borges, Julio Cortazar. Najczęściej jednak wskazywanym amerykańskim pisarzem, który na Nobla zasługiwał, ale go nie otrzymał jest zmarły w 2018 roku Philp Roth. Nobla nie dostał z rozmaitych powodów - politycznych, obyczajowych. Można spekulować, dlaczego; sam Roth kilka razy wypowiadał się na ten temat. "Czy gdybym zatytułował swoją powieść Orgazm w czasach pazernego kapitalizmu zamiast Kompleks Portnoya zdobyłaby ona uznanie Akademii Szwedzkiej…" – zastanawiał się sam pisarz w wywiadzie dla "Svenska Dagbladet" z właściwą sobie ironią i poczuciem humoru. Miał rację - zaszkodziła mu prawdopodobnie poprawność polityczna członków Szwedzkiej Akademii. Madelaine Levy, krytyk literacka "Svenska Dagbladet" powiedziała AFP, że Akademicy postrzegali Rotha jako pisarza reprezentującego w literaturze "męską perspektywę". Szwedzki wydawca Rotha, Jonas Axelsson, także uważa, że w powieściach Rotha kobiety przedstawiane są w sposób "zbyt uprzedmiotowiony" jak na gusta Szwedzkiej Akademii."Obiektywnie rzecz biorąc, na Nobla zasługiwał Herbert, ale chyba nie był brany pod uwagę z powodu swoich pobytów w klinikach psychiatrycznych, czego Szwedzi bardzo się boją" – napisał w liście do Giedroycia Miłosz po Noblu dla Szymborskiej w 2006 roku. Herbert był poważnym kandydatem już pod koniec lat 60., głównie zresztą dzięki popularności, jaką cieszyły się przekłady jego utworów w Niemczech. Jego nazwisko wraca w drugiej połowie lat 70. Andrzej Franaszek, biograf poety uważa, że jedną z przyczyn mógł być konflikt, w jaki poeta wszedł ze swoimi wydawcami i tłumaczami z całego świata. Herbert czuł się niedoceniany, niedopłacany i nie zawsze słusznie rzucał oskarżenia. Nawet Jerzy Giedroyc zrezygnował z lobbowania na jego rzecz, uznając, że nie sposób z takim autorem Joanna Siedlecka dotarła do dokumentów SB z lat 60 i 70 z których wynika, że PRL-owskie służby starały się zdyskredytować poetę w oczach Akademii Szwedzkiej. Nawet jeżeli trudno uwierzyć w realny wpływ tych działań na decyzję akademików, na pewno współtworzyły one atmosferę niechęci wobec autora "Pana Cogito". Schorowany Herbert zdobył się w 2006 roku na telegram gratulacyjny do świeżej noblistki – Wisławy Szymborskiej. "Gdyby to ode mnie zależało, to Ty byś się teraz męczył nad wykładem noblowskim" – odpisała roku 1986, na 200-lecie Akademii Szwedzkiej ukazała się książka Kjella Espmarka, członka jury, literaturoznawcy, poety, prozaika i eseisty. Jego zdaniem najmniej trafne decyzje podejmowano na początku przyznawania nagrody, kiedy żyli jeszcze Zola, Ibsen, Strindberg, Czechow, a nagroda trafiała do takich pisarzy, jak Jose Echegeray, Theodor Mommsen, Rudolf Euckegen czy Henryk Sienkiewicz, którzy, choć znaczący, nie dorównywali pominiętym gigantom literatury. Nieobecność na liście noblistów Kafki, Lorki, Musila czy Prousta tłumaczy Espmark tym, że sławę zdobyli oni dopiero po śmierci. Natomiast nad kandydaturami Conrada, Joyce'a i Wirginii Woolf nie dyskutowano, bo... nikt ich nie zgłosił.

dlaczego herbert nie dostał nobla